poniedziałek, 28 września 2020

Krem z brokuła z serem pleśniowym i grzanką

 Krem z brokuła z "penicyliną"

Zupa jest dobra na wszystko. Na słońce, na deszcz, na smutki małe i duże. Jest też świetnym efektem ubocznym sprzątania lodówki. Zupę można zrobić niemal ze wszystkiego, a zupa krem przyjmie niemal wszystko. Dziś proponuję krem z brokuła z niebieskim serem, blue cheese. To rodzaj sera powstałego na bazie mleka krowiego, koziego, bądź owczego z dodatkiem grzyba z rodzaju Penicillium. Niebieskie sery mają charakterystyczny ostry i odrobinę słony smak. Ich intensywny (dla wielu nieprzyjemny) zapach, wywołuje bakteria Brevibacterium linens, która jest również odpowiedzialna za odór stóp, stąd podobieństwo obu zapachów. Zupa krem z brokuła jest niezwykle prosta i szybka w przygotowaniu, a jej niezwykły smak i aromat naprawdę mile was zaskoczy.

Składniki:

- 1 brokuł

- 1 cebula

- 2 -3 ząbki czosnku 

- 1 marchewka 

- 2- 3 ziemniaki

- 2 litry bulionu

- kawałek niebieskiego sera

- szczypta soli

- szczypta pieprzu

- szczypta płatków chili 

- sok z połówki cytryny 

- kilka kromek chleba, bułki (pieczywo może być czerstwe)

- 50 gram tartego sera mozzarella

- 4 łyżki oleju 



Sposób przygotowania: 

Cebulę obieramy, kroimy w półksiężyce, podsmażamy na rozgrzanym oleju. Gdy cebula się zeszkli dodajemy posiekany czosnek. Mieszamy. Po 2 minutach dodajemy obrane i pokrojone w kostkę ziemniaki i marchewkę. Mieszamy. Po 3-4 minutach dodajemy rozdrobnione różyczki brokuła. Smażymy jeszcze kilka minut. Zalewamy bulionem. Dodajemy przyprawy. Gotujemy pod przykryciem ok. 15 minut. Po tym czasie dodajemy rozdrobniony ser. Zupę blendujemy na gładki krem. W razie konieczności dosmaczamy. Na patelni rozgrzewamy odrobinę oleju i smażymy pieczywo, z każdej strony na złoty kolor, pod koniec podpiekania posypujemy startym serem. Gdy ser się rozpuści, zupę lejemy do przygotowanych miseczek, na wierzch układamy grzankę z serem i posypujemy posiekaną natką pietruszki.



Pasztet z cukini

 Pasztet z cukinii

"A bo z cukinii wszystko jest dobre" - tak skwitowała moje rozentuzjazmowanie smakiem pasztetu z cukinii przyjaciółka. Coś w tym jest, ponieważ cukinia jest bardzo wszechstronna, a jej smak delikatny. Młodą można jeść na surowo, tę większą i starszą dodać do leczo, przerobić na placki, ciasto. Pasztet z cukinii jest bardzo delikatny, ale i syty. Na ciepło, w towarzystwie surówki, doskonale nadaje się na lekki obiad. Można go również podawać polany sosem grzybowym, pomidorowym, bądź na zimno, na  kromce domowego chleba na zakwasie (przepis na chleb w linku: https://mojewiejskiewegegotowanie.blogspot.com/2018/08/chleb-na-zakwasie.html z pomidorem, chrzanem, musztardą.

Składniki:

- 5 szt. niewielkich cukinii, bądź 3 szt. większe 

- 3 jajka; w wersji wegańskiej jaja zastępujemy siemieniem lnianym (4 łyżki mielonego siemienia namoczonego w niewielkiej ilości wody)

- 2 duże cebule

- 4 ząbki czosnku

- 1/3 szklanki oleju roślinnego

- 1/2 szklanki kaszki kukurydzianej, bądź kaszy manny, bądź bułki tartej 

- 1/3 szklanki płatków owsianych 

- 1 łyżeczka soli

- 1 łyżeczka pieprzu

- 1/2 łyżeczki słodkiej papryki

- szczypta płatków chili

- 1 łyżeczka curry

- 1/2 łyżeczki kurkumy

- 2 łyżeczki majeranku 

- pęczek natki pietruszki 

- można również dodać garść innych świeżych ziół - oregano, lubczyk, bazylia, koperek; jeśli nie mamy świeżych ziół, śmiało można je zastąpić suszonymi



Sposób przygotowania:

Cukinię myjemy, osuszamy. Trzemy na tarce o grubych oczkach, razem ze skórą. Wrzucamy do miski. Cebulę drobno siekamy, to samo robimy z czosnkiem. Na patelni rozgrzewamy olej, wrzucamy cebulę i czosnek. Całość podsmażamy, dodajemy sól i suszone zioła. Cukinię mocno wyciskamy, najlepiej zrobić to rękami. Do odciśniętej cukinii dodajemy wszystkie pozostałe składniki. Jeśli robimy pasztet wegański, to zamiast jajek dodajemy rozrobione w wodzie, mielone siemię lniane. Pamiętajmy, że glutowatość siemienia wpływa na konsystencję pasztetu. Masę mieszamy (najlepiej zrobić to rękami), próbujemy, w razie konieczności dosmaczamy. Konsystencja powinna być dość zwarta, ale nie bardzo gęsta.  Powstałą masę przekładamy do formy wysmarowanej olejem i lekko oprószonej bułką tartą. Pasztet wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 190 stopni i pieczemy przez godzinę. 


Rada: pasztet powinien przestygnąć, zanim wyjmiemy go z formy.




czwartek, 24 września 2020

Wegańskie placki ziemniaczane

 Wegańskie placki ziemniaczane

Kto nie kocha placków ziemniaczanych. Można je jeść na tysiąc sposobów. Na ostro, z sosami pomidorowymi, na słodko, z cukrem, z jogurtem, bądź śmietaną, z musztardą, majonezem. Z ziołami, z gulaszami. Dziś na obiad zaserwowałam rodzinie placki ziemniaczane z gulaszem z chlebowca - to moja jesienna miłość. 


Składniki:

- 1 kg ziemniaków

- 1 cebula

- 1 łyżeczka soli

- 1/2 łyżeczki pieprzu

- mąka pszenna

- olej do smażenia 


Sposób przygotowania:

Ziemniaki obieramy, myjemy, trzemy na tarce o małych oczkach. Ja używam do tego malaksera, jest dużo szybciej. To samo robimy z cebulą. Do masy dodajemy sól, pieprz i odstawiamy na 15 minut. Gdy masa podejdzie wodą dodajemy mąkę. Mąki ma być tyle, alby masa była zwarta, a konsystencją przypominała gęstą śmietanę. Próbujemy odrobinę. Ciasto ma placki musi być wyraziste w smaku, dość słone i dość pikantne. Na patelni z grubym dnem rozgrzewamy olej. Nie szczędzimy. Placki lubią smażyć się na tłusto. Na dobrze rozgrzany olej nakładamy  łyżką niewielkie, cienkie placuszki. Smażymy je na złoty kolor, z każdej strony przez 3-4 minuty. Po usmażeniu odkładamy na talerz wyłożony papierem ręcznikowym, aby pozbyć się nadmiernej ilości tłuszczu. 

Placki doskonale smakują w wersji klasycznego placka po węgiersku, przepis w linku:  https://mojewiejskiewegegotowanie.blogspot.com/2021/03/weganski-placek-po-wegiersku.html bądź z gulaszem z jackfruita (chlebowca). To jedna z wegańskich wariacji na temat placka po węgiersku.  Przepis na gulasz z chlebowca w linku: https://mojewiejskiewegegotowanie.blogspot.com/2020/06/gulasz-z-owoca-chlebowca-z-kluskami.html



Wegańska szarlotka jaglana

Wegańska szarlotka jaglana

Sezon na przepyszne, jesienne jabłka prosto z trawy nieustająco cieszy nasze podniebienia. Taki urok mieszkania na wsi. Można wyjść z psem na spacer i wrócić z koszem soczystych, słodkich jabłek, pachnących jak te z dzieciństwa. Poranny zbiór zainspirował mnie do zrobienia wegańskiej szarlotki jaglanej. To najprostsze ciasto świata, bez cukru, laktozy i glutenu. Nie trzeba być mistrzem piekarniczym, żeby je zrobić. Żadne kwalifikacje nie są potrzebne, a jedynie trzy składniki: kasza jaglana, dobre jabłka, najlepiej takie prosto z sadu oraz własna wyobraźnia. Można dodać jakiś słodzik, bakalie, przyprawy.

Składniki:

- ok. 1 - 1.5 kg jabłek

- 250 gram suchej kaszy jaglanej (surowej, nie ugotowanej)

- 1 łyżka cynamonu

- 1/2 łyżeczki kardamonu (opcjonalnie)

- jakiś słodzik - może być kilka łyżek melasy, trzcinowego cukru, kokosowego cukru, syropu daktylowego

- 1/2 szklanki rodzynek opcjonalnie - wówczas żaden inny słodzik nie jest już potrzebny

- 1/2 szklanki mieszanki posiekanych orzechów (opcjonalnie) 



Sposób przygotowania:

Piekarnik nagrzewamy do temperatury 180 stopni. Jabłka myjemy, obieramy, bądź nie, wedle uznania. Gdy skórka jest w miarę ładna nie obieram nigdy. Kroimy, szatkujemy, przy pomocy noża bądź w blenderze, malakserze, bądź trzemy na tarce o dużych oczkach. Co kto ma. Mieszamy utarte jabłka z resztą składników. Tak, tak, moi Drodzy, kasza ma być surowa, nie ugotowana. Do keksówki wyłożonej papierem, nakładamy powstałą masę. Foremkę wkładamy do piekarnika. Pieczemy ok. 90 minut. 

Szarlotka świetnie nadaje się na zdrowe, pożywne śniadanie, jako energetyczna przekąska, słodycz dla dzieciaków do szkoły. 


Rada: zalecam przykryć foremkę papierem do pieczenia, na ok godzinę. Po godzinie zdejmujemy papier i pozwalamy, aby góra lekko się spiekła.

sobota, 19 września 2020

Domowy ocet jabłkowy

 Domowy ocet jabłkowy 

Odkąd przeprowadziłam się na angielską wieś, rozpoczęła się moja przygoda z produkcją domowego octu jabłkowego. Jego wyprodukowanie jest niezwykle proste i odwrotnie proporcjonalne do szerokiego, prozdrowotnego spektrum działania. Ocet jabłkowy, to nie jest zwykły ratyfikowany, chemiczny zajzajer. To eliksir zdrowia, urody i szczupłej sylwetki. Jest źródłem wielu witamin i minerałów. Zawiera potas, sód, żelazo, fosfor, miedź, witaminę A i witaminy z grupy B,C, E, P, bioflawonidy, pektyny oraz kwas mlekowy, cytrynowy i octowy. Ocet jabłkowy obniża poziom cholesterolu, zmniejsza ryzyko rozwoju miażdżycy, zmniejsza stężenie glukozy we krwi, jest pomocy przy refluksie i zgadze, przy niestrawności i zaparciach ale i jako płukanka przy bólu gardła, jako tonic do twarzy i jako płukanka do włosów, w celu nadania im połysku. 


Do zrobienia octu najlepsze są jabłka spadzioszki, a na pewno w pełni dojrzałe owoce, ponieważ takie właśnie zawierają odpowiedni do fermentacji poziom laktozy. Koniecznie muszą to być jabłka hodowane bez oprysków, bez wosku i pestycydów. Doskonałe będą jabłka kwaskowe, bądź pół na pół - kwaśne i słodkie.





Składniki:

- 2 kg jabłek

- 2 litry ciepłej, przegotowanej wody

- 8 łyżek cukru (łyżka cukru na każde 250 ml wody)

- matka octowa (opcjonalnie)




Sposób przygotowania:

Jabłka myjemy pod bieżącą wodą. Kroimy na plasterki, razem ze skórką, środkiem i pestkami. Odrzucamy jedynie ogonki. Pokrojone jabłka wkładamy do czystych, wyparzonych słoików. Zalewamy osłodzoną wodą. W przypadku słodkich jabłek cukru dajemy nieco mniej. Gdy jesteśmy szczęśliwymi posiadaczami matki owocowej, to dodajemy ją do słoików po kawałku. Wówczas proces fermentacji będzie przebiegał szybciej. Jabłek nigdy nie kładziemy do pełna. W słoiku musi być miejsce na fermentację. Najlepiej obciążyć jabłka talerzykiem, bądź ceramicznym kamieniem, wówczas unikniemy pleśni, na owocach, które będą wystawać ponad płyn. Słoiki przykrywamy gazą, bawełnianą szmatką, bądź ręcznikiem papierowym i zabezpieczamy gumką recepturką. I to w zasadzie już wszystko.  Teraz tylko potrzeba czasu, od 2 do 6 tygodni, w zależności od temperatury panującej w pomieszczeniu, w którym będzie robił się nasz ocet. Co dzień rano i wieczorem, drewnianą łyżką, mieszamy zawartość słoików. Po około tygodniu powinna pojawić się piana. Ocet jest gotowy, gdy piany już nie będzie, a płyn osiągnie złoty, lekko mętny kolor i zapach owocowo - jabłkowy, o lekkiej octowej nucie. Wówczas przelewamy ocet z owocami przez gazę do czystych wyparzonych, szklanych butelek, najlepiej w ciemnym kolorze. Gotowy ocet jabłkowy można przechowywać kilka lat, bez żadnej pasteryzacji, bo on sam w sobie jest konserwantem. 

Uwaga! octu nie można robić w naczyniach, w których wcześniej kisiliśmy ogórki, bądź kapustę, to zupełnie inny rodzaj bakterii. Pamiętajmy też, aby nastawionego octu nie stawiać w pobliżu ogórków, które się kiszą.

 

Rada: co to jest matka octowa? Pod koniec fermentacji octowej na wierzchu pojawi się galaretowata struktura, która chroni całą zawartość słoja. To nasza matka octowa, to znak, że nasz ocet jest idealny. Od tego momentu możemy zaprzestać mieszania i być pewnym, że proces przebiegnie pomyślnie do samego końca. Matkę octu jabłkowego przekładamy do czystego słoika, zalewamy wodą, choć najlepiej, nieprzefiltrowanym octem i przechowujemy w ciemnym, chłodnym miejscu, do czasu produkcji kolejnego octu. 







Tofucznica z pomidorami

 Śniadanie w jesiennych kolorach, czyli tofucznica z pomidorami

Od wielu lat nie jem jajek i zupełnie mi ich nie brakuję. O podjęciu tej decyzji przeważyły raczej względy smakowe i zapachowe, niż altruistyczne. Mimo, że dla mojej rodziny kupuję wiejskie jaja od szczęśliwych kurek, nie mogę się przemóc, żeby powrócić do ich jedzenia. Jest wiele sposobów na zastąpienie ich czymś innym, np tofu.

W tym roku lato, które zaczęło się w Anglii w marcu, kurczowo trzyma się suchych traw i nie chce z godnością odejść, ustępując miejsca przepięknej jesieni...
Mam wrażenie, że słońce świeci tu nieprzerwanie do 7 miesięcy, a ja tak kocham jesień. Jak się nie ma co się lubi, to się stwarza jakiś substytut. Dziś na śniadanie zaserwowałam sobie tofucznicę w kolorach jesieni.

Składniki:

- tofu naturalne (ok. 250 g)
- 2-3 łyżeczki płatków drożdżowych
- 1/2 łyżeczki soli kala namak
- 1-2  cebule
- 2 pomidory
- świeżo mielony pieprz
- 2-3 łyżki oleju roślinnego 
- szczypiorek do dekoracji
- łyżeczka sosu sojowego (opcjonalnie) 

Sposób przygotowania: 

Na patelni rozgrzać olej, wrzucić pokrojoną w kostkę cebulę, dodać szczyptę czarnej soli (kala namak), podsmażyć. Pomidory umyć, pokroić w dość sporą kostkę, dorzucić do cebuli. W międzyczasie widelcem rozdrobnić tofu i wrzucić do warzyw. Dodać płatki drożdżowe. Podsmażyć dobrych kilka minut. W razie konieczności doprawić solą. Jeść na gorąco, podane ze szczypiorkiem i obficie oprószone świeżo zmielonym pieprzem. Tofucznica świetnie smakuje z domowym chlebem na zakwasie, przepis w linku: https://mojewiejskiewegegotowanie.blogspot.com/2018/08/chleb-na-zakwasie.html


środa, 16 września 2020

Wegańskie gołąbki ze skwarkami z kaszy gryczanej

 Wege gołąbki ze skwarkami z kaszy gryczanej 

Idzie jesień, moja ukochana pora roku - tzn wielbię i szanuję wszystkie pory roku i wszystkie warunki atmosferyczne, ale jesienne poranki są najpiękniejsze, gdy słońce jest już niżej i niespiesznie przebija się przez poranne mgły. Dziś już upał żelżał, da się żyć, jest energia do działania. Po pracy wyprodukowałam wegańskie gołąbki. Ich produkcja wymaga trochę czasu, ale doznania smakowe na pewno wynagradzają nam czas spędzony na zawijaniu w te kapuściane listeczki.


Składniki:

- 1 spora główka kapusty białej (ja dziś użyłam włoskiej)

- 2 szklanki ugotowanej kaszy gryczanej 

-0,5 kg pieczarek

- 2 cebule
- 2 ząbki czosnku
- sól
- pieprz
- majeranek
- szczypta suszonej kozieradki 
- 2 łyżki oleju 
- ewentualnie jakieś niemięso - quorn, bądź niemięso mielone, bądź zielona soczewica 
- 1 litr bulionu warzywnego 
- opcjonalnie szczypta suszonej kani, bądź innych grzybów leśnych 
 


Składniki na sos:
 
- 2 ząbki czosnku
- kartonik passaty pomidorowej, bądź pomidory w puszcze 
- 1 łyżka mąki
- szczypta pieprzu 
 
Sposób przygotowania:
 
Kaszę gryczaną ugotuj według przepisu na opakowaniu. Cebule pokrój w drobną kostkę, podsmaż na niewielkiej ilości oleju. Dodaj posiekany czosnek. Pieczarki zetrzyj na tarce o grubych oczkach, dodaj do podsmażonej cebuli. Przypraw solą, pieprzem i roztartym w dłoniach majerankiem i methi (kozieradką). Jeśli używasz jakiegoś niemięsa dodaj je teraz i podsmaż kolejne kilka minut, mieszając od czasu do czasu. Duś pod przykryciem kilka minut. Doprowadź do redukcji płynu powstałego z podduszania pieczarek. Zawartość patelni połącz z ugotowaną kaszą gryczaną. Wedle potrzeby dopraw do smaku. Z główki kapusty wytnij głąba. Całą kapustę włóż do dużego gara, wypełnij do połowy wodą, przykryj. Od momentu wrzenia gotuj jakieś 10-12 minut. Odcedź i gdy kapusta nieco przestygnie oddziel delikatnie liście, aby ich nie uszkodzić. Z każdego liścia wytnij zgrubiałą łodygę. Powstały farsz nakładaj na liście kapisty i zawijaj. W garnku z grubym dnem, bądź w naczyniu żaroodpornym na dnie ułóż liście kapusty. Ciasno układaj gołąbki. Całość zalej bulionem. Przykryj i gotuj ok. 35-40 minut. Po tym czasie odlej do garnuszka bulion, w którym gotowały się gołąbki. Dodaj przeciśnięty przez praskę czosnek. Dodaj przecier pomidorowy, bądź pomidory z puszki. Gdy używasz pomidorów zblenduj je za pomocą blendera żyrafy. Wlej do kubeczka 1/5 wody, dodaj mąkę i roztrzep widelcem. Dodaj do sosu, wymieszaj, aby pozbyć się ewentualnych grudek. W razie potrzeby dopraw solą i pieprzem. Gołąbki podawaj na gorąco, z ziemniakami, bądź chlebem domowym na zakwasie (przepis w linku: https://mojewiejskiewegegotowanie.blogspot.com/2020/05/biay-chleb-na-zakwasie.html, polane obficie sosem i posypane skwarkami z kaszy gryczanej (przepis w linku: https://mojewiejskiewegegotowanie.blogspot.com/2020/06/skwarki-z-kaszy-gryczanej.html )
 


piątek, 11 września 2020

Grzanki pomidorowe

 Grzanki pomidorowe

Na temat grzanek można by pisać elaboraty. To doskonały sposób na wykorzystanie czerstwego chleba. To alternatywa dla ryżu, czy makaronu w zupie. Grzanki świetnie sprawdzają się jako dodatek do zup kremów, do sałatek, przystawek. 


Składniki:

- kilka kromek pieczywa/ może być chleb, bułka

- puszka pomidorów 

- 2 jajka

- 1 łyżka jogurtu naturalnego

- szczypta soli

- szczypta pieprzu cayenne  

- zioła: bazylia i oregano, mogą być suszone, bądź świeże 

- oliwa z oliwek  

Sposób przygotowania:

W misce widelcem rozdrabniamy pomidory. Dodajemy przyprawy. W osobnej misce mieszamy jajka i jogurt. Zawartość obu miseczek łączymy. W powstałej masie maczamy kawałki pieczywa i smażymy grzanki na rozgrzanej oliwie, z obu stron na złoto.  

Grzanki polecam jako dodatek do sałatki z pęczaki, pieczonej papryki i dyni. Przepis w linku: https://mojewiejskiewegegotowanie.blogspot.com/2020/09/saatka-z-peczaku-i-pieczonej-dyni-i.html

Sałatka z pęczaku i pieczonej dyni i papryki z pomidorowymi grzankami

 Sałatka z pęczaku i pieczonej dyni i papryki z pomidorowymi grzankami

Jesień za progiem, zatem festiwal dyniowy czas start. Dynia to stosunkowo niedrogie i ogólnodostępne warzywo, nawet w UK. Jest wiele rodzajów dyni, ale ja największą miłością darzę dynię Hokkaido. 


Składniki: 

- 2 szklanki ugotowanej kaszy pęczak

- 2 papryki czerwone 

- pół dyni Hokkaido 

- 1 mała cebula

- 1/2 łyżeczki soli

- szczypta pieprzu

- świeży tymianek, bądź bazylia

- oliwa z oliwek 

 


Sposób przygotowania:

Piekarnik nagrzewamy do 200 stopni. Paprykę i dynię myjemy. Dynię kroimy na ćwiartki. Wyjmujemy pestki, najszybciej zrobić to ręką. Warzywa układamy na blasze i wstawiamy do piekarnika. Po ok. 30 minutach (uważajmy, aby warzywa się nie spaliły), wyłączamy piekarnik. Paprykę wkładamy do woreczka i szczelnie zamykamy. Czekamy aż przestygnie. Otwieramy worek, wyciągamy paprykę, ściągamy z niej skórę i kroimy w kostkę. Dynię pozbawiamy skóry i kroimy w kostkę. Cebulę kroimy w drobną kostkę. Do sporej miski wrzucamy kaszę, warzywa, przyprawy. Całość skrapiamy oliwą i sokiem z cytryny. 

Sałatka doskonale smakuje na gorąco, jako danie obiadowe, bądź dodatek do obiadu. Świetnie też sprawdza się na zimno, jako śniadanie, kolacja, bądź przystawka na przyjęcie.  Polecam podawać sałatkę z grzankami pomidorowymi. Przepis w linku: https://mojewiejskiewegegotowanie.blogspot.com/2020/09/grzanki-pomidorowe.html


Suszone pomidory

 Domowe suszone pomidory 

Suszone pomidory zawsze kojarzą mi się z południem Europy, ale i z zamknięciem lata w słoikach. Do tej pory kupowałam gotowce w sklepie, ale dlaczego by nie spróbować zrobić własnych. Koniec lata to najlepszy do tego moment. Najlepszy do suszenia gatunek pomidora to Lima - to podłużne, mięsiste sztuki. Pomidory próbowałam suszyć w suszarce do grzybów, ale niestety po 20 godzinach suszenia, pomidory nie były ususzone, a niektóre nawet zaczęły pleśnieć. Wybrałam wersję z piekarnikiem. Domowe suszone pomidory doskonale nadają się do kanapek, sałatek, past, pesto, czy do makaronu. Ich zrobienie wymaga od nas nieco zaangażowania i czasu, ale na pewno nie będzie to czas stracony, a każdy, kogo poczęstujecie domowymi suszonymi pomidorami będzie z wdzięczności całował was po rękach ;)


 

Składniki: 

- 5 kg pomidorów lima (tyle zmieści się na raz, na trzech kratkach w piekarniku)

- 1 litr oliwy z oliwek ( w wersji bardziej ekonomicznej można użyć pół na pół z olejem słonecznikowym)

- 1 główka czosnku

- 3/4 łyżki soli

- 1 łyżeczka cukru

- 1 łyżka octu winnego

- 1 łyżka suszonej bazylii

- 1 łyżka suszonego oregano

- 1 łyżka suszonego rozmarynu

- 1 łyżka obranych nasion słonecznika

- pęczek świeżej bazylii

- pęczek świeżego oregano 

- 3 papryczki chili 

 



Sposób przygotowania: 

Pomidory myjemy, przekrawamy na pół, wydrążamy gniazda nasienne (niektórzy omijają ten proces, ale wówczas suszenie zajmuje dużo więcej czasu). Najszybciej wydłubuje się je paluchami. Następnie układamy połówki wydrążonych pomidorów na blachach, dupkami do dołu, solimy, posypujemy suszonymi ziołami. Piekarnik nagrzewamy do 90- 100 stopni z termoobiegiem. W zależności od wielkości pomidorków trzeba liczyć 4-5 godzin. Pomidory suszymy w uchylonym piekarniku, co godzinę zmieniając miejsce blach, tę na samej górze przekładamy na sam dół, te z dołu dajemy na samą górę. Po ok. 3 godzinach najmniejsze sztuki powinny być już ususzone, można je wyjąć. Większe sztuki potrzebują więcej czasu. Uważajmy, żeby nie spalić pomidorów, powinny być wysuszone, pomarszczone, ale elastyczne. Do wyparzonych i osuszonych słoików wkładamy świeże ziółka, czosnek, papryczki chili i wysuszone pomidorki, do 2/3 wysokości. Pomidory będą gazowały, więc gdy włożymy ich za dużo, słoiki się rozszczelnią. Suszone pomidory wrzucamy do miski, wsypujemy cukier i wlewamy ocet winny. Wszystko razem mieszamy łyżką lub łapkami. W garnku gotujemy oliwę, ale uważamy, żeby nie doprowadzić do jej wrzenia.Wrzący olej usmaży nasze pomidory, a tego nie chcemy. Słoiki mocno zakręcamy i odstawiamy w chłodne miejsce. Jeśli chcemy, aby dotrwały do zimy, proponuję je zapasteryzować. 

Pasteryzacja: do dużego garnka na spód wkładamy ściereczkę i wlewamy wodę. Wkładamy słoiki i gotujemy ok. 15 minut. 


 

Rada: po wlaniu oliwy odczekajmy moment, ponieważ pomidory wchłoną ją nieco. Wówczas dolejmy oliwy, tak, aby wszystkie pomidory były przykryte. Nie zapominajmy o tym, aby 1/3 słoika pozostała pusta.

niedziela, 6 września 2020

Ciasto pachnące jesienią

 Ciasto z jabłkami i rabarbarem

Mieszkanie na wsi poza zaletami, ma same zalety. Z porannego spaceru z psem przyniosłam jabłka, po południu sąsiad sprezentował rabarbar. Powstało z tego niedzielne ciasto, pachnące jesienią. 



Składniki:

- 3 szklanki mąki

- 1 szklanka cukru

- 3 jajka

- 3/4 szklanki oleju

- 1 łyżeczka proszku do pieczenia

- 1/2 szklanki gęstego jogurtu 

- 4 jabłka

- 4 - 5 lasek rabarbaru

- 2 łyżeczki cynamonu

Na kruszonkę:

- 1/2 szklanki mąki

- 1/2 szklanki cukru

- 1/2 kostki masła

Olej i bułka tarta do wysmarowania tortownicy







Sposób przygotowania:

Piekarnik nagrzewamy do temperatury 180 stopni. Składniki na ciasto wrzucamy do dużej miski. Wszystko dobrze mieszamy. Ja zrobiłam to drewnianą łyżką, ale można użyć miksera. Gdy ciasto jest zbyt gęste, można dodać odrobinę wody, lub mleka roślinnego. Jabłka i rabarbar myjemy, obieramy i kroimy na sporej wielkości kostkę, oprószamy cynamonem. Ciasto wylewamy do wysmarowanej olejem i wysypanej bułką tartą tortownicy. Na wierzch wysypujemy owoce. W misce robimy kruszonkę, cukier, mąkę i masło ugniatamy palcami. Kruszonkę wykładamy na owoce. Ciasto wstawiamy do nagrzanego piekarnika i pieczemy ok. 50 minut. Pod koniec pieczenia sprawdzamy patyczkiem, czy ciasto się upiekło. Gdy patyczek jest suchy, znaczy, że ciasto jest gotowe. Wyłączamy piekarnik. Dajemy ciastu moment na przestygnięcie, ale nie musimy czekać na jego całkowity chłód. Ciasto świetnie smakuje na ciepło. 


 

Rada: świetnym patentem jest wyłożenie owoców na spód blachy. Blachę lekko natłuszczamy, wysypujemy brązowy cukier z cynamonem, na to dajemy owoce i dopiero wylewamy ciasto. Wówczas mamy pewność, że ciasto dobrze się upiecze, i nie siądzie pod ciężarem owoców. Niestety w tej wersji nie będzie "pokruszki", jak mawiają moje dzieci.