Wegańskie tajskie zielone curry
Po przeczytaniu książki: "Jak nakarmić dyktatora", gdzie szeroko został poruszony temat kuchni Pol Pota, jego zamiłowania do zupy słodko kwaśniej, jego planu nakarmienia Kambodży, poprzez sadzenie roślin w każdej nadarzającej się sytuacji. Namawiał on np obywateli do tego, aby na każdy spacer zabierali ze sobą kilka nasion i zakopywali je w różnych miejscach. Poskutkowało to tym, że np w lasach Kambodży można było spotkać dziko rosnący bakłażan, bądź papryczki chili. W związku z powyższym od kilku dni chodzi za mną coś orientalnego. Postanowiłam zrobić pierwsze w swoim życiu zielone, tajskie curry. Przy odpowiednich składnikach, to naprawdę nic trudnego.
Składniki:
- zielona pasta curry
- pasta z trawy cytrynowej, bądź świeża trawa cytrynowa
- 3 ząbki czosnku
- 2 mniejsze cebule lub 1 większa
- 2 cm świeżego imbiru
- puszka mleka kokosowego, bądź 1/3 bloku kokosowego
- 3 łyżki oleju
- 1 litr bulionu warzywnego
- 1 bakłażan
- 1 cukinia
- garść słodkiego groszku zielonego
- pół szklanki mrożonego groszku zielonego
- 3- 4 pieczarki
- skórka otarta z połowy limonki, wcześniej sparzonej i sok z połowy limonki
- kilka liści curry
- kilka liści kaffir (jeśli ich nie macie, w zupełności wystarczy skórka i sok z limonki)
- paczka quorn kostka (opcjonalnie)
Sposób przygotowania:
Zaczynamy od przygotowania bakłażana. Myjemy, kroimy w plastry, każdy plaster zasypujemy solą i odstawiamy na sicie, na jakieś 15 minut. Na rozgrzaną dużą patelnię z grubym dnem, bądź wok wlewamy olej, dodajemy 3 łyżki zielonej pasty curry, cebulę pokrojoną w piórka, drobno posiekany czosnek i imbir, całość mieszamy, dodajemy 1 łyżkę pasty z trawy cytrynowej. Mieszamy ponownie. Po ok. 2 minutach całość zalewamy bulionem, doprowadzając do wrzenia. Dodajemy mleko kokosowe, choć ja osobiście polecam blok kokosowy, jest dużo bardziej naturalny, nie ma w nim tyle chemii, co w mleku kokosowym z puszki, prawdę mówiąc, nie ma w nim wcale chemii. Skórkę z limonki ścieramy na tarce o drobnych oczkach, bądź bardzo drobno siekamy, dorzucamy na patelnię, wraz z liśćmi curry i kaffir. Gdy całość zawrzy, dodajemy mrożony quorn. Teraz wycieramy plastry bakłażana ręcznikiem papierowym, kroimy je w dość grubą kostkę. Tak samo kroimy cukinię i dorzucamy do naszej potrawy. Mieszamy. Pieczarki kroimy na ćwiartki i wrzucamy na patelnię. Mieszamy. Po kilku minutach dorzucamy groszek mrożony i słodki groszek zielony. Nasze curry gotujemy pod przykryciem ok. 5 minut, aby warzywa lekko zmiękły. Próbujemy, dosmaczamy w razie potrzeby. Na samym końcu skrapiamy sokiem z połowy limonki. Podajemy na gorąco z ryżem np basmati, ugotowanym na sypko.
Pasta curry jest dość słona, więc ja nie dodaję soli, ale w razie potrzeby można nieco dosolić, bądź użyć łyżkę sosu sojowego.
Rada: ja lubię na ostro, więc niemal zawsze, do każdej mojej potrawy dodaję papryczkę chili. Bardzo pięknie komponuje się ona również z curry zielonym, zarówno w wersji suszonych płatków chili, jak i świeżej, drobno posiekanej papryczki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz